Hej! :) Dzisiaj, po dłuższych namysłach, postanowiłam rozpocząć swoją przygodę z blogiem. I tak oto przychodzę z pierwszym wpisem.
Makijaż, bo to od niego chcę zacząć i najczęściej go opisywać, to moja pasja. Niepodważalnie, jeśli chodzi o kosmetyki, to moje serce należy do kolorówki.
Strefa Komfortu jest piękna i temu nie da się zaprzeczyć. Zarówno samo pudełko jaki i kolory cieni są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Gdy tylko się pojawiła wiedziałam, że muszę ją mieć.
Paleta to zestawienie 10 cieni, znajdziemy tutaj maty, metaliczne cienie jak i takie z delikatną drobinką, każdy coś dla siebie wypatrzy. Moim niezaprzeczalnym faworytem jest BŁYSZCZYK, używam go zarówno na oko jak i na policzki zamiast rozświetlacza.
Piękna jest, ale jak z jakością? Hmmmm... Nie jest to łatwa paleta, cienie mają różną konsystencję przez co to my musimy nauczyć się z nimi pracować.
Ja postanowiłam się zabawić i używając 4 cieni stworzyłam sobie delikatne cut crease. Na oko poszły: Vanilla, Wiśnie W Czekoladzie, Szare Rodzynki i oczywiście Błyszczyk.
Matowe cienie z palety mają świetną pigmentację i świetnie się blendują, ale są raczej suche, trochę się pylą i trzeba sporo nałożyć, aby uzyskać głęboki kolor. Metaliczne za to są kremowe, ale lepiej nakładać je na koniec, bo gdy będziemy ruszać coś obok nich to lubią znikać.
I tak oto prezentuje się całość. Już niedługo wrzucę więcej makijaży i moich przemyśleń na temat kosmetyków, które ostatnio nabyłam bądź zostawiły po sobie ślad w mojej pamięci :)
❤❤❤❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz